czwartek, 30 września 2010

Przygód kilka Mina świrka. Epizod pt. Suktrener.

W zeszłym roku pojechałem do Gdańska z chudym skurwielem Orłem, żeby pomelanżować w Sopocie i ogarnąć nagrywkę z naszym ziomeczkiem Ryśkiem. Rysiek trudnił się wówczas, że tak się wyrażę... stręczycielstwem. Był pimpem, ale my mówiliśmy na niego SUKTRENER. Jeździliśmy z ...nim całą noc po Gdańsku i woziliśmy jego "podopieczne" do klientów, którzy zamawiali je z ogłoszeń na stronie internetowej. Najczęściej robiliśmy kursy Gdańsk - Sopot. Jedna z tych dziewczyn trafiła na taką metę gdzieś na jakiejś hardkorowej dzielni na Wrzeszczu zdaje się, że jak podjechaliśmy pod tą obskurną, poniemiecką kamienicę to bała się wejść do środka. Miała wejść na metę i puścić strzałkę Ryśkowi czy jest spoko. Co godzinę przyjeżdzaliśmy tam żeby ją odebrać stamtąd, ale klienci ciągle przedłużali czas i dopłacali jej żeby została. I tak jakoś wyszło, że siedziała na tej mecie 4 godziny, ale nikt nie chciał jej pukać, tylko panowie potrzebowali pani do towarzystwa. typiara mówiła, że cały czas chcieli z nią tylko rozmawiać i kazali jej walić koks. no to siedziała tak z nimi i waliła coco loco. po 4 godzinach dzwoni do Ryśka z płaczem, żeby ją stąd zabrał. Rysiek pyta: co się stało? A ona na to: Rysiek zabierz mnie stąd, oni wcale nie chcą się bzykać tylko każą mi wąchać koks ! - No to w czym problem ? a ona ryczy do telefonu i mówi mu: RYSIEK ! JUŻ WIĘCEJ NIE MOGĘ, ODKURZACZ MI SIĘ ZAPCHAŁ ! ZABIERZ MNIE STĄD SZYBKO ! podjechaliśmy po nią, a razem z nią z kamienicy wyszedł chłop o wymiarach 2 na 2: SZAFA GDAŃSKA. chciał żeby go podwieść gdzieś na miasto. podwieźliśmy go i okazało się, że to jakiś stary zapaśnik, który stoi na bramce w klubach nocnych. siedział w domu z kolegami i chyba im się nudziło, bo zamówili tą callgirl. w każdym razie PIMPIN' AIN'T EASY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz